Oj bardzo późno wstaliśmy – dopiero koło 12:00. Trzeba było nabrać wody do picia i mycia . Skąd ? Z rzeki . Śmiało można z takiej wody korzystać , oczywiście po uprzednim przefiltrowaniu.
Nasze śniadanie było raczej śniadanio – obiadem : ) Zasiedliśmy przy ławie stojącej tuż nad wodą. Był lekki chłodek, niebo przysłonięte chmurami, ale promienie słońca już się przebijały i próbowały grzać.
Po posiłku ruszyliśmy w kierunku Jeziora Inari. Dotarliśmy tam po niecałej godzinie. Droga pomiędzy Ivalo a Inari licząca 39 km wije się między niezliczoną ilością jezior oraz pagórków i przez większość Finów uważana jest za najpiękniejszą drogę w Laponii.
Jezioro Inari to trzecie co do wielkości jezioro w Finlandii. Leży na wysokości 117 – 119 m n.p.m. Jak dało się zauważyć linia brzegowa jest silnie rozwinięta. Na brzegu były rozsypane głazy i kamienie różnej wielkości. Na jeziorze zaś liczne wysepki. Woda czyściutka, oligotroficzna. Odpływa w kierunku północnym przez rzekę Paatsjoki do fiordu Varanger. Jedną z ponad 3 tys. wysp znajdujących się na jeziorze jest Ukko od wieków stanowiąca święte miejsce dla Samów. Dlatego tym bardziej to miejsce wydaje się być magiczne i niesamowite .
Pogoda dogodna do robienia zdjęć i spacerowania – owszem chłodek, ale w słonecznym wydaniu. Postój przy jeziorze byłby dobrze zorganizowany gdyby zadbano o toalety. Ich stan określę śmiało jako krytyczny.
My zabawiliśmy tutaj około pół godziny . Zbyt wielu turystów nie było … Tu na północy generalnie jest mniej ludzi : )
Pełni sił ruszyliśmy dalej … drogą na Karigasniemi.