Zaczynamy dzień bardzo banalnie, czyli od słynnych Krupówek. Wprawdzie ta centralna ulica miasta dla wytrawnych turystów jest obecnie mekką komercji, to jednak mimo wszystko Krupówki mają nadal w sobie jakąś niezwykłą siłę uwodzenia. Jest coś w nich fajnego!
Przemierzamy Krupówki od ulicy Zamoyskiego w dół. Tym sposobem poznajemy wszystkie możliwe atrakcje tej ulicy: karczmy, kafejki, sklepy. Meta na ogromnym targowisku u podnóża Gubałówki . Uwielbiam to miejsce. Tu można skosztować oscypka, kupić kierpce lub drewniane zabawki. Stragany z biżuterią, skórami owczymi i ciupagami. Przystajemy z Basią nacieszyć się szczeniaczkami owczarka podhalańskiego, bernardynów i … uwaga … pekińczyków :) Generalnie klimat tego targowiska jest niepowtarzalny.
Skoro zaś jesteśmy na targowisku to nie wypada pominąć Gubałówki. Na Pasmo Gubałowskie docieramy koleją linowo-terenową . Czekających do kasy sporo, ale poszło dość szybko. Wszyscy będąc w Zakopanem udają się na Gubałówkę – bez względu na wiek i narodowość. Tam na samym szczycie nie można narzekać na nudę . Górale zadbali o atrakcje: przejażdżki konno lub bryczką, stoiska z góralszczyzną i regionalne przysmaki. My przede wszystkim udaliśmy się tutaj ze względu na widoki - panoramę Zakopanego i Tatr. Chmury spowiły góry, miasto też zasłonięte. W powietrzu dało się poczuć zbliżającą burzę. Faktycznie. Po pół godzinie zerwała się burza. Lało i grzmiało, a my czekaliśmy schowani w jednym z barów. Po pewnym czasie ciemne chmury się rozpierzchły, wyjrzało słońce. Od razu sympatyczniej na świecie! Możemy zatem pospacerować.
Idziemy w kierunku zachodnim Szlakiem Papieskim. Chmury z wolna odsłaniają Tatry. Mamy więc możliwość podziwiania gór i oczywiście robienia zdjęć. Po około pół godziny docieramy do Butorowego Wierchu (1160 m n.p.m.) . Jest mniej popularny niż Gubałówka. ponieważ znajduje się nad Kościeliskiem koło Zakopanego, a stok północny jest zalesiony. Kolejką z Butorowego Wierchu jednak nie będziemy zjeżdżać. Cofamy się do górnej stacji kolei gondolowej wybudowanej na Polanie Szymoszkowej. Przed zjazdem wstępujemy do znajdującej się tutaj Karczmy Honielnik . Wnętrze bardzo ciekawe z góralskim wystrojem. Na zabicie małego głoda szarlotka z lodami i bitą śmietaną popijana aromatyczna kawą z likierem. Niebo w gębie!
Potem już tylko zjazd z Gubałówki w sześcioosobowych gondolach na Polanę Szymoszkową. Przy kolejce kąpielisko z wodą termalną. Dziś akurat pustki. Pogoda wystraszyła plażowiczów :)
Gubałówka zaliczona. Spokojnym spacerowym krokiem udajemy się do centrum Zakopanego, a w głowie już snujemy plan na kolejny dzień.