Rankiem szybkie pakowanie i w trasę. W planach mieliśmy Solec Kujawski , a w nim park Jurajski.
Nie wiedziałam czego się spodziewać. Wcześniej byliśmy już w parku jurajskim w Rogowie. Tam nam się bardzo podobało. Co tym razem ? Czy coś nas zaskoczy ?
Trasa zwiedzania ma około 1,5 km. Po drodze mijamy chyba z setkę rekonstrukcji dinozaurów - wybaczcie , nazw nie jestem w stanie spamiętać. Turystów nie ma zbyt wielu. Można więc spokojnie spacerować i robić zdjęcia. Aby w pełni wykorzystać naukowe walory tego miejsca, trzeba wybrać się na zwiedzanie w spokoju. To podstawa! No i koniecznie odwiedzić tutejsze muzeum – podobno największe muzeum paleontologiczne w Polsce. Są tu okazy, których można dotknąć! Można też policzyć żebra wielgachnych dinozaurów i sprawdzić jak długie są kły mamuta.
W muzeum możemy zobaczyć eksponaty i zdjęcia z wypraw badawczych, w których brali udział pracownicy tutejszego parku. Wśród eksponatów – poza oryginalnymi znaleziskami – są też kopie. Wszystko jednak dokładnie opisane, tak że nikogo nie wprowadza się tu w błąd.
Na strudzonych zwiedzaniem czeka ogród zimowy – próba odtworzenia lasu karbońskiego. Miejsce jest urocze, wszyscy chętnie tu odpoczywają, podziwiając unoszące się nad głowami ważki o metrowej rozpiętości skrzydeł.Bałam się, że muzeum to atrakcja dla nas – dorosłych, a tu proszę …. Basia była zachwycona. Maluchy zdecydowanie przyciąga spory plac zabaw. Część atrakcji jest tu dodatkowo płatna. Ale i te bezpłatne mogą zadowolić małych poszukiwaczy wrażeń. Specjalnością są tu zjeżdżalnie. Do wyboru mamy wieżę z trzema rurami o różnej długości, gigantycznego goryla lub wypad z paszczy wieloryba. Ta ostatnia atrakcja cieszy się ogromnym wzięciem. Basia spędziła tu chyba z pół godziny.
Na koniec są oczywiście budki z goframi i lodami, i sklepik z pamiątkami. Jest też restauracja o niezwykłym wystroju, zwana nie bez powodu Jaskiniową.
Jak widać można tu spędzić czas nie tylko miło, lecz także pożytecznie.