Godz.9:00 śniadanko w formie bufetu szwedzkiego, a już po godzinie wjeżdżamy wyciągiem krzesełkowym na Szrenicę. Na stacji pośredniej wyciągu naezy zapłacić za wstęp do Karkonoskiego Parku Narodowego. Było do przewidzenia :)
Na szczycie jest trochę wietrznie. Coś cieplejszego się przyda. Szrenica leży w zachodniej części Karkonoszy na wysokości 1362 m n.p.m. i pozwala rozkoszować widokami na Kotlinę Jeleniogórską i Góry Izerskie. Pogoda dopisuje - wszystko pięknie widać.
W pierwszej kolejności kierujemy się do schroniska. Tutaj zapada decyzja co dalej, jaką trasę wybrać. Na pewno nie odpuszczę sobie zobaczenia Śnieżnych kotłów. Ruszamy.
Docieramy do malowniczej grupy skałek o uroczej nazwie Trzy Świnki. Chwila na zdjęcia i już idziemy dalej głównym grzbietem Karkonoszy. Ruch umiarkowany. Docieramy do Twarożnika. Skąd nazwa ? Być może z powodu głazów ułożonych w ciekawy sposób - przypominają grubsze plasterki sera. Takie jest przynajmniej moje skojarzenie :)
Droga wcale nie jest trudna, ani męcząca. Wkrótce docieramy do Łabskiego Szczytu Na jego wierzchołku widać skalne rumowisko.
Już niedaleko, już niebawem. Coraz wyraźniej widać radiowo - telewizyjne centrum nadawcze. Obok niego wyłania się Czarcia Ambona.To znak, że jesteśmy na miejscu. Widok piękny , widok niesamowity. Śnieżne kotły są przykładem występowania w Karkonoszach rzeźby alpejskiej. Kotły polodowcowe powstają przecież powyżej granicy wiecznego śniegu w wyniku niszczącej działalności lodowców górskich. Dno kotłów wysłane jest blokami granitowymi, a ściany poprzecinane głębokimi żlebami. U podnóży usypiska głazów. Od północy Kotły zamknięte są wałami moren. A w samych kotłach .... jeziorka polodowcowe zwane tu Śnieżnymi stawkami.Tam się właśnie udajemy.
Idziemy szlakiem w kierunku Wielkiego Szyszaka (1509 m n.pm.), którego bloki skalne porastają zielonkawe porosty. Pokonujemy drogę porośniętą kosodrzewiną i docieramy do Wielkiego Śnieżnego Kotła. Prawdziwe surowe piękno. Spękane ściany, rumowiska skalne a nieopodal są stawki. Nie są zbyt głębokie. Docierając do nich ku mojemu zdumieniu ujrzałam grupę dzieci beztrosko pluskających się w jeziorku. Skandal !
My udajemy się dalej. Kierujemy się na Halę Łabską. Mijamy wiatrołomy i wchodzimy na szeroką łąkę, gdzie znajduje się schronisko pod Łabskim szczytem. Trzeba przyznać, że schronisko zachowało klimat i atmosferę prawdziwego górskiego schroniska. Całe szczęście ! Odpoczywamy popijając schłodzoną wodę niegazowaną. Stąd już niedaleko do Szklarskiej Poręby.
Docieramy do Kukułczych skał. Nadal w dół i w dół. Zza drzew wyłania się Muzeum Mineralogiczne. Jesteśmy u kresu podróży. Trasa pokonana.
Przyznaję .... nogi rozbolały, ale było warto.